środa, 19 września 2012

Kłopot z oknami... czyli podaj kolejne sześć cyfr.

W sumie to nie miałem w planach nic dzisiaj pisać. Ostatnio jestem dość mocno zarobiony i w związku z tym miałem sobie zrobić dzisiaj dzień przerwy od bloga. No ale życie układa czasem nieco inne scenariusze i biorąc pod uwagę wydarzenia wczorajszego popołudnia postanowiłem zmienić zdanie…

Wczorajszy dzień nie należał do zbyt miłych i był dosyć nerwowy. Miałem nadzieję, że chociaż po powrocie do domu troszkę się wyciszę i uspokoję. W końcu między innymi temu służy cisza domowego ogniska, czyż nie? No i z początku wszystko było bardzo miło. No ale do czasu… Do czasu gdy nie siadłem do komputera aby nad czymś popracować. Z początku wszystko dobrze, system się załadował i nic nie wskazywało na jakikolwiek problem. Ostatnio przeinstalowywałem system tak więc nie miałem jeszcze wszystkiego przywróconego do stanu sprzed reinstalacji – ale większość programów (tych najważniejszych dla mnie) udało mi się już przywrócić. Zająłem się sprawdzeniem poczty. W pewnym momencie w prawym dolnym rogu wyskoczyła mi „chmurka” z informacją, iż trwa aktywowanie systemu Windows. Pomyślałem – no tak – jeszcze nie zdążyłem go aktywować po instalacji. Za momencik system się aktywuje i będzie wszystko ok. No ale nie było. Po chwili wyskoczyła kolejna „chmurka” z ulubionym komunikatem pod nazwą „błąd”. Pewnie jakiś problem z internetem albo za dużo aplikacji otwartych więc system głupieje (co niekiedy też się zdarzało). No to reset. Sposób dobry na prawie wszystko (bo sposób dobry na wszystko to tradycyjny format c: :D). Po resecie to samo. Hmmm… Może pomyliłem się przy wpisywaniu klucza przy instalacji systemu. No to wpiszemy jeszcze raz. Nadal nic... Komunikat w stylu „Twój klucz programu jest już używany” napędza czarne myśli. Zwłaszcza w czasach, gdy różni ludzie są w stanie wykraść różne informacje z Twojego komputera bądź też potrafią posłużyć się Twoim kluczem programu…

Napięcie rosło. Wcześniejsze wydarzenia dnia spowodowały, iż poczułem się jakbym wygrał w kumulacji. Niestety nie była to kumulacja totka – tylko kumulacja negatywnych wrażeń i wydarzeń. Zacząłem się lekko denerwować. Wiadomo, iż wtedy zdarza się, że człowiek racjonalnie nie myśli. Czas sięgnąć do wyszukiwarki i wpisać hasło w stylu „problem z aktywacją windows”. Olśnienie! Na jednym z internetowych forów znalazłem informację, iż system elektronicznie mogę aktywować jedynie 5 razy. Później pozostaje już tylko aktywacja telefoniczna.

No to spróbujmy. Dwa numery telefonów. Infolinia (801 o ile dobrze pamiętam) i stacjonar na warszawskim numerze (normalnie płatny). Opcja sms niedostępna. Z braku stacjonara pod ręką zdecydowałem się na opcję droższą niestety. Chwyciłem za komórkę i wybrałem numer. Po drugiej stronie usłyszałem damskim głos witający mnie słowami w stylu „Witamy w centrum obsługi firmy Microsoft” (już dokładnie nie pamiętam – ale coś w ten deseń). Jeśli chcesz aktywować zainstalowany system naciśnij „1”. Jeśli jesteś użytkownikiem domowym naciśnij „1” (hmmm… ciekawe ile jeszcze tych „jedynek”). Głos zmienił się na męski. Kolejne instrukcje. Moja irytacja nasilała się. W związku z tym przestałem chyba racjonalnie myśleć. No i nie bardzo wiedziałem co mam zrobić dalej hehe… Coś ewidentnie przyciemniło mój tok myślenia… W nerwach rozłączyłem się…

Pomyślałem – kurde, muszę to jakoś jednak odpalić. W tym momencie powiedziałem sobie „Chłopie –weź się w garść i uspokój. W nerwach nic dobrego nie zrobisz”. Wybrałem po raz kolejny numer, powciskałem „jedynki” – no i mnie olśniło hehe. „Jedynie spokój nas uratuje” – jest chyba takie przysłowie (albo coś w tym stylu) – a jeśli nie ma to powinno być :-) Cała instrukcja jest dość prosta. Przy telefonicznej aktywacji systemu mamy na ekranie wyświetlone (chyba) osiem sześciocyfrowych ciągów, które należy zgodnie z instrukcją po kolei wklepywać przez telefon (średnia jak dla mnie przyjemność robić to przez dotykowy telefon – wciąż chyba jednak nie mogę się do niego przyzwyczaić). Później – po weryfikacji naszego klucza produktu – otrzymujemy kod, który należy wpisywać na ekranie komputera (bodajże osiem sześciocyfrowych ciągów). Na szczęście czynność odsłuchania kolejnych ciągów można powtarzać, gdyż przyznam, że dość szybko są one podawane. Po zakończeniu wpisywania wystarczy kliknąć na dole zakończ (bądź dalej – już nie pamiętam ;-) i czekać na komunikat o poprawnej aktywacji systemu. Oczywiście komunikat wyświetli się jeśli wszystko zrobiliśmy poprawnie :-) Na szczęście w moim przypadku tak było.

Przyznam, iż lekkie skupienie, które było wymagane przy tej aktywacji, spowodowało chyba, iż nieco ukoiłem w końcu nerwy. Reszta wieczoru przebiegła już spokojnie (między innymi na obejrzeniu kolejnego odcinka „M jak miłość” hehe). Wychodzi na to, że skupienie = uspokojenie :-) W sumie sam do końca nie wiem czy przekroczyłem liczbę aktywacji elektronicznych czy też (bo i z taką opinią się spotkało) zbyt szybko po raz kolejny przeinstalowywałem system (ostatnio robiłem to chyba niestety niecały miesiąc temu). Na szczęście wszystko już gra i buczy :-) I tym optymistycznym akcentem – kończę na dzisiaj. Pozdrawiam serdecznie :-)

1 komentarz:

  1. Panie Pagerus, Pana optymizm jakoś tak niezwykle cieszy. To dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy są optymistami, albo uczą się optymizmu. Drobnostki potrafią czynić cuda :-) Pozdrawiam w oczekiwaniu na kolejny PP (pozytywny post)

    OdpowiedzUsuń